Równowaga w odżywianiu, w codziennym życiu i w rozwoju duchowym

Żyjemy w świecie przeciwieństw. Dzień−noc, zimno−ciepło, mężczyzna−kobieta, miłość−nienawiść to cechy otaczającego nas świata, które widzimy na co dzień. Nauki wschodnie stworzyły teorię jin-jang, nauka gnostyczna mówi o świecie przeciwieństw – dialektyce.

Jin−jang stało się bardzo modnym pojęciem, które rozpowszechniło się w Europie szczególnie w planowaniu przestrzeni (feng shui) oraz w odżywianiu (np. makrobiotyka).

Jin symbolizuje noc, zimno, żeński aspekt natury, natomiast jang dzień, ciepło, męski aspekt natury. Są to dwie przeciwne, uzupełniające się siły, które można znaleźć w całym wszechświecie.
Jin i jang współpracują w tworzeniu natury. Nadmiar jin zmienia się w jang i odwrotnie. Skrajności przechodzą w swoje przeciwieństwo.

Widzimy to w codziennym życiu w odżywianiu, relacjach ludzkich oraz na ścieżce duchowej. W tych aspektach naszego życia obserwujemy również, że najlepiej jest, gdy nie doprowadzamy do skrajności, które – czy tego chcemy, czy nie − na podstawie zasady jin−jang zmienią się w swoje przeciwieństwo. Należy dążyć do równowagi: równowagi w odżywianiu (tzw. zbalansowanej diety), równowagi emocjonalnej oraz wewnętrznej równowagi duchowej.

Słowo „religia” pochodzi od łacińskiego słowa religare, oznaczającego „ponownie się połączyć”. Ono również wskazuje na znalezienie równowagi, „złotego środka”.

Odżywianie
Pokarm nie tylko nas syci i dodaje nam energii do codziennego życia. Ma również następujące właściwości :
1) powoduje rozszerzanie się lub kurczenie
2) ogrzewa nas lub chłodzi
3) zakwasza lub alkalizuje.
Gdy popadniemy w jakąś skrajność, organizm zazwyczaj sam domaga się drugiej skrajności i wtedy mamy na przykład wielką ochotę na konkretne jedzenie. Odżywianie się skrajnymi pokarmami powoduje jednak różne zaburzenia w organizmie, szczególnie wtedy, gdy te skrajności nie zostają zrównoważone. Istnieją pokarmy, których właściwości mieszczą się najbliżej „złotego środka” i to właśnie one powinny stanowić główny składnik naszych codziennych posiłków.

Rozszerzające lub obkurczające właściwości pokarmów
Pokarmy rozszerzające powodują nadmierną aktywność – na przykład cukier jest jednym ze skrajnie rozszerzających produktów. Wyeliminowanie go lub znaczne ograniczenie pomaga w leczeniu choroby ADHD. Inne skrajnie rozszerzające produkty, jak lody lub alkohol, mogą powodować bóle głowy. Szybkim antidotum może być przywrócenie równowagi poprzez spożycie czegoś obkurczającego, np. słonego. Gdy dzieci są nadmiernie rozkojarzone i wyjątkowo marudne w jakimś momencie, szczypta słonej potrawy lub nawet kilka kryształków soli na język potrafią zdziałać cuda.

Uważa się, że skrajnie rozszerzającymi składnikami pożywienia są w kolejności: leki, alkohol, soki owocowe, aromatyczne herbaty ziołowe, herbata/kawa, cukier, przyprawy, oleje, owoce tropikalne. Bardziej zrównoważone, ale również o właściwościach rozszerzających są rośliny liściaste. Warzywa są w środku tej listy, są więc najbardziej zrównoważone.
Skrajnie obkurczające w malejącej kolejności są: sól, słone dodatki np. maggi, jajka, mięso, zboża, rośliny strączkowe, warzywa korzeniowe. Zboża i rośliny strączkowe są z tej grupy najbardziej zrównoważone.

Sposób przyrządzania i dodane przyprawy mają również wpływ na to, jak pożywienie będzie wpływało na nasz organizm. Surowe potrawy są bardziej rozszerzające i wychładzające – polecane są głównie latem, natomiast długo gotowane są bardziej obkurczające i ogrzewające i dobrze jest je jeść zimą.

Fakt, że jedzenie ma właściwości rozszerzania i kurczenia oraz chłodzenia i ogrzewania ma również wpływ na aktywność fizyczną (skrajności to superaktywny − otępiały) i stan psychiczny (chaotyczny – nieustępliwy).

Ogrzewające lub chłodzące właściwości pokarmów
Tradycyjne metody uzdrawiania uznają temperaturę za jeden z najważniejszych czynników wpływających na stan zdrowia. W medycynie chińskiej zapalenie stanów, kolka i biegunka są kojarzone z zimnem, natomiast bóle głowy i uderzenia potów z gorącem są leczone zazwyczaj energią przeciwną.

Według indyjskiej medycyny naturalnej, Ajurwedy, jedną z najważniejszych właściwości pokarmu jest „virya”, czyli zdolność rozgrzewania lub ochładzania ciała.

Produkty obkurczające z reguły utrzymują ciepło, mają więc właściwości rozgrzewające, z kolei produkty rozszerzające chłodzą organizm.

Do potraw chłodzących należą m.in. surowe owoce i warzywa, soja, lody, mleko, jogurt, kiełki, a do rozgrzewających potraw zaliczyć można gotowane owoce i warzywa, rośliny strączkowe, kasze, jajka, czekolada.

Chłodzącymi przyprawami są m.in.: curry, kurkuma, koperek, pietruszka, ostra papryka, a rozgrzewającymi: czosnek, imbir, kminek, bazylia, oregano, liście laurowe, pieprz, cynamon.
Mimo, że na przykład ostra papryka w pierwszym momencie daje uczucie przypływu gorąca, w końcowym etapie ma właściwości chłodzące. Rozszerza ona naczynia włosowate, powodując szybki dopływ krwi do powierzchni skóry. Powoduje to pocenie się, a kiedy pot zaczyna parować, ciało wychładza się.

Jedzenie pikantnych potraw zimą (przyprawionych chłodzącymi przyprawami z powyższej listy) może więc powodować uczucie zimna i marznięcie. Imbir również należy do ostrych przypraw, lecz ponieważ jest korzeniem, ma działanie obkurczające, a zatem pomaga utrzymać ciepło. Ostra papryka ma działanie rozszerzające, rozpraszające ciepło.

Zakwaszające lub alkalizujące właściwości pokarmów
Pokarmy mają właściwości zakwaszające lub alkalizujące nie ze względu na ich wartość pH, lecz na podstawie tego, jaki wpływ mają na organizm.

Wbrew pozorom na przykład owoce cytrusowe są uważane za alkalizujące, ponieważ w wyniku przemiany materii pozostaje po nich zasadowy osad: organiczne kwasy oddziałujące na kubki smakowe zostają rozpuszczone i przetworzone na dwutlenek węgla i wodę, podczas gdy minerały powstałe w wyniku tej reakcji służą do neutralizacji kwasów ustrojowych.

Większość owoców i warzyw zawiera duże ilości alkalizujących minerałów (sód, potas, wapń, magnez, żelazo), mają więc właściwości alkalizujące. Kawa, jeżeli nie jest bezkofeinowa, także ma działanie alkalizujące, ponieważ kofeina jest alkaloidem – jej pozostałe składniki są wysoce kwasotwórcze. Mleko i sery ze względu na zawartość wapnia mają właściwości alkalizujące. Sól (NaCl) ma również działanie alkalizujące.

Cukier, zboża (z wyjątkiem np. kaszy jaglanej), mąka, tłuszcze i większość białek zwierzęcych w procesie metabolizmu pozostawia zakwaszone środowisko.

Produkty zasadotwórcze równoważą działanie produktów kwasotwórczych. Organizm często sam daje nam znać, że została zaburzona równowaga. Na przykład po posiłku ubogim w zboża a opartym głównie na warzywach (które są zasadotwórcze), pojawia się ochota na zjedzenie słodkiego deseru (który ma działanie kwasotwórcze). Przy współczesnej diecie opartej na wyrobach z mąki i cukrze częstsze jest jednak zakwaszenie organizmu. Zakwaszenie powoduje demineralizację organizmu (np. osteoporozę) – wapń znajdujący się w kościach neutralizuje kwaśny odczyn krwi, więc dla równowagi zalecane jest picie mleka. Lepiej jednak nie doprowadzać do zakwaszenia organizmu – mleko według wielu dietetyków nie jest najzdrowszym pokarmem.

Powyższe właściwości pokarmów pokazują nam, że pokarm to nie tylko zbiór cząsteczek, które można badać pod mikroskopem. To również energia, z którą możemy świadomie współdziałać.

Równowaga w codziennym życiu
Oczywiście musimy dbać o równowagę nie tylko w odżywianiu, ale i w innych dziedzinach naszego życia, na przykład w relacjach z ludźmi i w naszym podejściu do pracy.

Jeśli ktoś z zapałem zabiera się do czegoś, to prędzej czy później ogarnie go zniechęcenie. Im większy zapał (zapalony ogień pragnień), tym szybciej ten ogień doprowadzi do wypalenia. Może to być wypalenie zawodowe lub wypalenie w związku, który od początku bazował głównie na nadmiernych emocjach i namiętnościach. W ten sposób następuje równowaga. Nadmierne emocje, na przykład w pracy, mogłyby doprowadzić do wyczerpania i śmierci lub do chorób psychicznych. Wypalenie zawodowe jest więc naturalną reakcją obronną organizmu.

Niekontrolowane wybuchy śmiechu są często uwolnieniem zgromadzonych napięć lub drugim biegunem depresji. Wielu cenionych aktorów filmów komediowych, np. Jim Carrey, cierpi lub cierpiało na chorobę dwubiegunowego zachowania – zaburzenia afektywne dwubiegunowe (ang. bipolar disorder). Polega ona na przejawianiu skrajnych zachowań: nadmierne pobudzenie i wybuchy radości przeplatane z depresją. Jest to choroba bardzo trudna do wyleczenia – 15% pacjentów popełnia samobójstwo. W przypadku Jima Carreya przyjaźń ze znanym nauczycielem duchowym Eckhartem Tollem pomogła mu pokonać tę chorobę.

Gdy w naszym codziennym życiu przechylimy wahadło za bardzo w jedna stronę, zasada przeciwieństw zmusi nas do równowagi, którą w takim przypadku może być skrajne przeciwne zachowanie.
Zmuszanie się do długiej pracy wyzwala w nas chęć do dużej ilości rozrywki. Znamy to z własnego doświadczenia, ale również z innych zjawisk jakie obserwujemy w świecie. Japończycy są narodem znanym z ciężkiej pracy i surowych zasad społecznych. To w tym kraju powstało niedawno słowo „karoshi” – śmierć z przepracowania. Jest to jednak również kraj pełen perwersji seksualnych i filmów, które szokują Europejczyków. Tu także powstał styl mody zwany Lolita (nastolatki ubierające się jak lalki), a bajki i gadżety typu Hello Kitty są odreagowaniem surowych zasad panujących w tym kraju.

Inne przykłady przeciwieństw to miłość – nienawiść, szczególnie wzmacniana przynależnością do jakiejś grupy, np. kibice piłkarscy łączą się w grupy powodowani sympatią dla jakiejś drużyny piłkarskiej, lecz powodują bójki na stadionach w starciu ze zwolennikami innej drużyny.
Przykłady można mnożyć. Nierozumiane zakazy powodują wybuch zakazywanych zachowań. Chwalenie jednych zachowań automatycznie równa się krytykowaniu zachowań przeciwnych. Świat z jednej strony stał się bardzo zintelektualizowany, z drugiej strony ludzie wykazują skrajne zachowania emocjonalne. Słowa, które kiedyś były uważane za wulgarne, za przekleństwa, są coraz częściej uważane za normalne słowa i stają się coraz bardziej powszechne. Coraz więcej ludzi nie może wytrzymać ciągłego miotania się pomiędzy skrajnościami. Wizyty u psychologa są w wielu krajach na porządku dziennym. Znaczenie słowa „psycholog” to „lekarz duszy”. Skoro tak trudno znaleźć tę umykającą równowagę w życiu codziennym, to może powinniśmy zwrócić się ku duszy, ku rozwojowi duchowemu?

Równowaga w rozwoju duchowym
Człowiek, który wstępuje na ścieżkę duchową, jest zazwyczaj uważnym obserwatorem świata i samego siebie.

Widzi dwubiegunowość w sobie i wokół siebie. Ponieważ z całego serca pragnie wznieść się ponad nie, najpierw próbuje własnymi siłami dążyć do równowagi w codziennym życiu. Po krótkim czasie zazwyczaj zauważa, że pomimo wielu wysiłków wciąż napotyka na sytuacje, które „wybijają go z równowagi”. Świat nie chce tak łatwo go wypuścić.

Swoimi własnymi siłami nie jest łatwo wyrwać się ze świata przeciwieństw, zachować równowagę, pokonać samego siebie. „Dajcie mi punkt podparcia, a poruszę Ziemię” – rzekł Archimedes. Taki punkt podparcia znajduje się w sercu człowieka, gdy w równowadze z głową odbiera ono impulsy, które pobudzają go do rozwoju duchowego.

Ani nadmierny intelektualizm (przeczytanie prawie całej literatury ezoterycznej), ani nadmierny mistycyzm (opieranie się jedynie na swoich wizjach i odczuciach) nie są wyzwalające, choć mogą być pomocne.

We wszystkich pierwotnych religiach istniała wiedza, która apelowała nie tylko do rozumu, ale i do serc. Mówiła, że istnieje Nadnatura, do której kiedyś należeliśmy oraz znany nam świat przeciwieństw. Głosiła, że świat za kurtyną śmierci jest tylko drugą stroną tego świata, przygotowaniem do kolejnej inkarnacji. Nie jest powrotem do Boga, oświeceniem. Aby wyzwolić się z koła narodzin i śmierci, trzeba przejść pewną ścieżkę, drogę przezwyciężenia. Trzeba przygotować się do powrotu do Nadnatury.

Na ścieżce rozwoju duchowego zostaje bardzo rozbudzony niewidzialny, wewnętrzny, zrównoważony punkt znajdujący się w sercu każdego człowieka (zwany przez średniowiecznych Różokrzyżowców różą serca, w Biblii ziarnem siewnym, na Wschodzie klejnotem w kwiecie lotosu, współcześnie przez Szkołę Duchową Złotego Różokrzyża zwany atomem iskry ducha). Staje się on dla człowieka pragnącego wyzwolenia punktem centralnym całego życia – życia, które obraca się wokół niego jak szprychy wokół centralnego punktu koła. Człowiek kroczący duchową ścieżką powoli przekazuje kontrolę temu punktowi, z którym ciągle współpracuje. Rodzi się równowaga, o której zawsze marzył.